🦒 Kim Są Ludzie Z Memów
Historycznie japońscy „burakumin” składają się z dwóch grup: ETA (穢 多, dużo brudu) i Hinin (非人, nie ludzie, mniej niż ludzie). Podział ten został stworzony w Japonii przez władców okresu Edo (1603-1867), kiedy to wykrystalizowały się godne szacunku cztery podstawowe stany/filary/zawody ówczesnego systemu: wojownicy
Wideo: Płaska Ziemia - Poważna Analiza (cz.5) 2023, Listopad. Po 12 sezonach fani The Big Bang Theory zostają z setkami odcinków, przerażającymi liniami pickupów od Howarda, osobliwościami z Sheldon i mnóstwem memów, które pomogą nam przetrwać ciemne dni bez nowych cotygodniowych odcinków. Westchnienie.
Najważniejsza przy tworzeniu chwytliwych memów jest umiejętność wnikliwej obserwacji obecnych w sieci treści przyprawiona dużą dozą poczucia humoru, w tym często dystans do samego siebie (i reprezentowanej marki). Źródło. Pamiętajmy, że memy nie powinny być wykorzystywane w treściach typowo sprzedażowych.
Ponadto pewne grupy memów są niemal wyłączone spod tego dynamicznego sche- Choć często ludzie świadomie wywierają wpływ na innych, zarówno wywieranie.
Tyle tego cennego surowca w ciągu jednej nocy (z 30 na 31 sierpnia 1935 r.) wydobył Aleksiej Stachanow, górnik dołowy kopalni w Kadijewce (ówczesny ZSRR). Prekursor ruchu współzawodnictwa pracy, który w ciągu jednej zmiany wykonał 1475 proc. normy (!), nie żyje od 37 lat. Idea, której był symbolem, skończyła się jeszcze
Przeciwieństwo transpłciowości, charakteryzuje zdecydowaną większość społeczeństwa. Dysforia płciowa: Silny dyskomfort psychiczny związany z niepożądanym odbiorem społecznym płci, wyglądem ciała, twarzy, imieniem itp. Nie wszystkie osoby transpłciowe odczuwają dysforię, ale są też takie, które mają do swojego ciała
ludzie zaczną strzępić sobie języki. ludzie zamożniejsi. ludzie świeccy. ludzie, którzy nie myślą samodzielnie, tylko ślepo podążają za innymi. Dalsze tłumaczenia oferuje niemiecko-polski słownik bab.la. Tłumaczenie słowa 'ludzie' i wiele innych tłumaczeń na angielski - darmowy słownik polsko-angielski.
Słynny szef z memów idzie do sądu. Katarzyna Waś-Smarczewska redaktor Bankier.pl. publikacja. 2023-08-03 13:30. Kto korzysta z internetu, ten zapewne choć raz widział mema ze słynnym szefem
Chad w sieci to postać memowa jest pierwowzorem wszystkiego, co sztampowe, co męskie: atrakcyjny, muskularny facet, który ma luźne podejście do życia i cieszy się powodzeniem wśród kobiet. Termin ten może być używany zarówno lekceważąco, jak i z uznaniem. Dodatkowo słowo Chad jest używane w społeczności incel, która zrzesza
Pokolenie Z - kim są i co ich charakteryzuje? Pokolenie Z to osoby, które wychowały się w dobie Internetu i mediów społecznościowych, uczące się w liceach, rozpoczynające właśnie dorosłe życie i od niedawna funkcjonujące na rynku pracy. - Ciągle myślimy, że są dziećmi. Tymczasem, jak widać, wcale nie. To są ludzie, którzy
Jest bohaterem memów. Internauci prześcigają się w wymyślaniu coraz to nowszych żartów o „generale Denaturovie”. A to jeden z najbardziej zaufanych ludzi Władimira Putina, który nie ma prawa postawić stopy na terenie Unii Europejskiej. Jeden z żartów: zdjęcie rosyjskiego generała i napis: „Oczywiście że można pić i
Bohaterowie memów. Kim są i jak dziś wyglądają? SprawdziliśmyPlease Subscribe: https://www.youtube.com/channel/UCTYl1JbLKvNsuHS-5YY-88g?sub_confirmation=1Sou
a3Du. Zdjęcia, które zobaczycie poniżej, są chyba nam wszystkim znane. Kiedy jakiś mem stanie się viralem, zostaje już w sieci na zawsze. Zastanawialiście się kiedyś, kim są postacie z popularnych memów? Czy wszyscy na pewno cieszą się ze swojej internetowej sławy? PECHOWIEC BRIAN Rudzielec, któremu przydarza się wszystko, co najgorsze, ale także to, co najbardziej absurdalne. Uroda z pewnością nie jest jego sprzymierzeńcem. Kim jest naprawdę? Bohater ze zdjęcia to Kyle, który po prostu zrobił głupią minę do szkolnej fotografii. Jego sławę zapoczątkował autor bloga „Twenty Something”, gdzie opublikował serię memów z użyciem portretu Kyle’a w 2012 roku. Sam zainteresowany cieszy się, że jego portret rozbawia ludzi i chętnie pozuje do zdjęć z fanami. DZIECIAK SUKCESU Znany jako „Success Kid” mały bobas z zaciśniętą piąstką to w rzeczywistości Sammy Griner, którego zdjęcie wrzuciła do sieci jego mama, kiedy miał rok. Fotka szybko rozprzestrzeniła się w sieci, a internauci zaczęli robić z niej memy. Sammy ma obecnie 11 lat. Dzięki jego popularności udało się zorganizować zbiórkę pieniędzy na operację jego ojca, która wyniosła ponad 100tys. dolarów PRZESADNIE ZAANGAŻOWNA DZIEWCZYNA Czy wiedzieliście, że bohaterka memów z zaborczą dziewczyną która najchętniej zakatrupiłaby wszystkie koleżanki swojego chłopaka, ma własny kanał na Youtubie? : ) Laina Morris w 2012 roku nagrała filmik z parodią piosenki Justina Biebera w odpowiedzi na ogłoszony przez niego konkurs dla fanów. W dwa dni filmik obejrzało ponad 1,35mln widzów, wtedy też zaczęto tworzyć memy z Lainą. Zobaczcie jej kanał: LENIWY STUDENT Mem z wychillowanym studentem popijającym piwko, który odkłada wszystko na później. Jego popularność zwykle wzrasta w czasie sesji. Chłopak ze zdjęcia jest modelem, a sama fotografia została zrobiona w pubie Highlander w Ottawie. Pierwsze jego udostępnienie pojawiło się na portalu i było zatytułowane „Young Man drinking Beer At Outdoor Pub”. Ktoś później wrucił pierwszego mema na i właśnie stamtąd poszedł dalej w świat. GRUMPY CAT Kot z fochem, któremu wiecznie coś nie pasuje. Tak naprawdę Grumpy cat to Tard, uroczy kociak z Arizony. Stał się sławny we wrześniu 2012 kiedy to jego właściciel wrzucił zdjęcie na Sami zobaczcie, jaki z niego słodziak! MUSICALLY OBVIOUS 8TH GRADER Muzycznie nieświadoma dziewczyna, która nie ma zielonego pojęcia o zespołach muzycznych, ale udaje, że się zna, znana bardziej w Polsce jako „Ignorancka Gimnazjalistka” to przyjaciółka Grace Spelman, która sama stworzyła żartobliwego mema z koleżanką w roli głównej. W 2009 roku wysłała swoje dzieło do serwisu Megagenerator, wtedy też mem stał się viralem. Bohaterka zdjęcia nie ma nic przeciwko żartom, podchodzi do tego z dystansem. DZIEWCZYNKA PIERWOTNEGO ZŁA Ta dziewczynka to memowe wcielenie zła! Spojrzenie, jakim piorunuje, zyskało niesamowitą sławę. Zdjęcie zostało zrobione w 2004 roku w Mebane (Karolina Północna) gdzie niedaleko domu Dave’a Rotha płonął dom. Ojciec poszedł z córką zobaczyć, jak radzą sobie z pożarem strażacy. Wtedy też udało mu się uchwycić złowieszczą minę Zoe. Dziewczynka ma obecnie 16 lat i wygląda tak: PAN ANDRZEJ Ostatnia pozycja to przykład tego, że czasem internetowa sława nie cieszy, a może nawet zniszczyć życie. „Pan Andrzej” tak naprawdę nazywa się Janusz Ławrynowicz i jest policjantem. Jego zdjęcie (bez zgody) zostało pobrane ze strony Komendy w Pasłęku. Niestety stworzony mem poszedł w eter i nic nie wskórało nawet zgłoszenie sprawy do prokuratury… @aszkiladz
To, co najważniejsze w zdjęciu czterech chłopców siedzących przy stoliku, które najczęściej podpisywane jest jako „Impreza informatyków”, to fakt, że trzech spośród nich zrobiło międzynarodowe kariery. Największą z nich z pewnością Tomasz Czajka, który obecnie pracuje w Space X Elona Muska i bierze udział w projekcie lotów w kosmos, zarabiając przy tym gigantyczne pieniądze. Taki przekaz płynie z mediów. Jednak narracji związanych z fotografią jest znacznie geek czy po prostu przegryw? Dziś, patrząc na słynne zdjęcie, przymiotników używanych w opisie jego bohaterów z pewnością jest dużo więcej, niż w chwili, kiedy powstawało. W drugiej połowie lat 90., kiedy wykonano fotografię, w Polsce najczęściej używane było jedno – kujon. To, co łączy wszystkie te określenia, to ich pejoratywny wydźwięk, choć powoli zaczyna się to zmieniać (głównie za granicą). W Polsce bowiem ciągle nie mamy mody na naukę. Prezes Polskiego Towarzystwa Informatycznego, Włodzimierz Marciński uważa, że w naszym kraju nadal bardziej cenione jest cwaniactwo.– Dobrze, że dotyka pan tego tematu, ponieważ powinniśmy budować w Polsce modę na uczenie się, modę na matematykę, a nie modę na takie podejście, że „jestem kiepski z matematyki i się z tego cieszę”. Jeżeli słyszę, jak ktoś w telewizji mówi z dumą: „Byłem noga z matmy” i jest szczęśliwy z tego powodu, to myślę sobie, że powinien raczej zapaść się ze wstydu pod ziemię. Nie mamy w Polsce mody na uczenie się, raczej modę na PTI nie do końca zgadza się także z tym, żeby postrzegać czwórkę chłopaków ze zdjęcia, które wykonano nie podczas Olimpiady Matematycznej w Zwardoniu, jak podawała część mediów, ale na letnim obozie naukowym olimpiady matematycznej w Domu Wczasowym „Zgoda” w Zwardoniu, jako kujonów:– Bardzo często ci ludzie są po prostu nieprzeciętnie zdolni. Nie potrzebują wcale dużo czasu na naukę. Co więcej, oni uczą się więcej, ale robią to dla przyjemności. Poza tym, tutaj nic nie jest czarno-białe, jest dużo odcieni szarości. Są tacy, którzy, wystarczy, że spojrzą na notatki, potem na zadanie, i już wiedzą, jak je rozwiązać. Są jednostki wyjątkowo zdolne. Są też mniej zdolni, którzy, jeśli mają ambicję, to poświęcają więcej czasu na naukę i, pracując w ten sposób, nadrabiają zdjęcie stało się popularne jako mem, media podchwyciły temat, starając się dowiedzieć, kim jest tajemnicza czwórka w tureckich swetrach. Sporo czasu na poszukiwania poświęcił także Andrzej Tarnowski, którego artykuł ze stycznia 2020 r. zatytułowany Bohaterowie „imprezy informatyków”. Kiedyś wyśmiewani, dziś wielce doceniani jest chyba jednym z najrzetelniejszych. Zostały w nim opisane i przybliżone losy Tomasza Czajki, Jana Pelca, Marcina Petrykowskiego i Piotra Przytyckiego, bo tak właśnie (w kolejności alfabetycznej) nazywają się młodzi mężczyźni ze zdjęcia. Jak przyznał autor, swoją pracę pisał z myślą o tym, by przełamać negatywny przekaz, który płynął z memów:– Głównym powodem napisania tego artykułu była chęć "odśmieszenia" wizerunku bohaterów zdjęcia "impreza informatyków". Zdecydowana większość memów przedstawiała ich jako typowych przegrywów, a to w ogólnym rozrachunku oczywiście nie jest zgodne z zgłębienie losów czwórki bohaterów Tarnowski poświecił dobrych kilka godzin. Podczas poszukiwań nie zabrakło też niespodzianek.– Przewertowałem wszystkie możliwe informacje dotyczące owej "czwórki imprezowiczów". Najwięcej informacji było rzecz jasna o Tomaszu Czajce, który zrobił zawrotną karierę w Google i SpaceX. Jak wiadomo, jednym z bohaterów "imprezy informatyków" jest Marcin Petrykowski. Jednak nie każdy wie, że jest dwóch znanych Polaków na świecie o tym nazwisku... jeden jest obecnie prezesem przedsiębiorstwa teleinformatycznego Atende, a drugi programistą w międzynarodowej firmie Tieto. I to właśnie on pozował do tego zdjęcia– powiedział podczas rozmowy z Głosem24 Tarnowski. Jak sam przyznaje z żalem, nie dane mu było porozmawiać z bohaterami fotografii:– Miałem jedynie kontakt z tym pierwszym Marcinem Petrykowskim, który poinformował mnie, że nie pozował do tego wy, ludzie, wiecie?Prezes PTI zapytany o słynne memy, przyznał, że je widział. Jednak ich wydźwięk wzbudził w nim niesmak. Samo zdjęcie nie niesie dla niego takich skojarzeń, jakie wywołuje w internetowych twórcach, którzy dorabiali do niego podpisy czy dymki z dialogami. Dla Marcińskiego to normalna fotografia, normalne ubrania. Co może być w tym śmiesznego?– Zdjęcie jak zdjęcie. To są określone lata, wtedy tak się młodzież nosiła. To są chłopcy z nie najbogatszych rodzin, których wtedy było stać na takie ubranie, a nie inne. Poza tym, pewnie nie przywiązywali specjalnego znaczenia do tego, czy noszą markowe rzeczy, bo tematami ich rozmów były algorytmy, a nie moda. Na naśmiewanie się z tego zdjęcia patrzyłem z politowaniem, myśląc sobie: co wy, ludzie, wiecie? Uważam też, że śmieją się ci, którzy zazdroszczą. A chłopakom z tego zdjęcia jest czego zazdrościć. Jednocześnie daje się zauważyć, że w Polsce nie szanuje się wiedzy, która jest oburzają przedstawienia bohaterów zdjęcia jako „przegrywów”. Dla prezesa PTI memy są dowodem niskiej świadomości społecznej młodzieży na temat tego, jak wygląda współczesny świat. Choć na co dzień korzystają z jego dobrodziejstw, czego najlepszym dowodem są wspomniane memy, które nie mogłyby powstać bez rozwoju internetu i technologii cyfrowej.– Większość nie zdaje sobie sprawy z tego, co jest ważne w dzisiejszym świecie. Nie jest to zresztą żadną tajemnicą. Wszyscy obserwujemy, że świat się gigantycznie zmienia, a możliwe jest to głównie dzięki rozwojowi technologii cyfrowej. A technologia cyfrowa to są wszystkie rzeczy związane już nie tylko z oprogramowaniem. Mało kto z nas zdaje sobie też sprawę, jaki tak naprawdę jest świat, który nas otacza– mówi Marciński i dodaje, że wcale nie trzeba posiadać tajemnej wiedzy, żeby móc ocenić kierunek zachodzących przemian:– Widać gołym okiem, co się dzieje. Telefonia przewodowa, żeby uzyskać 100 mln abonamentów, potrzebowała 75 lat. Internet potrzebował na to 25 lat, telefonia komórkowa, aby korzystało z niej 100 mln abonamentów, potrzebowała bodajże 14 lat, natomiast sklepy z aplikacjami komputerowymi (jak np. Apple Store) potrzebowały na to dwa lata. Żeby było śmieszniej, wypuszczona w Chinach dwa lata temu gra Honor of Kings potrzebowała sześć miesięcy, by grało w nią 100 mln osób. Tak więc, to się wszystko gigantycznie zmienia i przyśpiesza, dzięki rozwojowi technologii cyfrowej. Jeżeli więc inwestuje się swoją wiedzę i wiąże przyszłość zawodową z tą dziedziną, to umiejętności cyfrowe są umiejętnościami przyszłości. W tej chwili 90% nowopowstających miejsc pracy to są takie miejsca, gdzie potrzebna jest znajomość technologii cyfrowej. Bez tego świat się już nie obędzie i wszystko będzie szło w kierunku dla szefa PTI czwórka chłopców ze zdjęcia nigdy nie była „przegrywami”. Wręcz przeciwnie, od początku, w jego mniemaniu, uchodzili za „wygrywów”, ponieważ inwestowali swój czas w rozwój zdolności, które później zaowocowały. W przenośni i dosłownie.– Jeżeli ktoś kończył Wydział Matematyki i Mechaniki na Uniwersytecie Warszawskim, to ma w każdym miejscu pracy na świecie otwarte drzwi, ponieważ pracodawcy wiedzą, że tacy ludzie mają gigantyczną wiedzę. Studenci z tego kierunku, może za wcześnie, ale takie jest życie, zaczynają pracować już w trakcie studiów i to za horrendalne pieniądze. Nie jest niczym niezwykłym, jeżeli student czwartego roku dostaje pracę z wynagrodzeniem rzędu 10 tys. dolarów miesięcznie. To powoduje, iż zdarza się, że ci ludzie nie kończą studiów, bo mają już fach w ręku, zarabiają gigantyczne pieniądze i pracę znajdą bez problemu. To jest technologia, która jest technologią przyszłości. To, że potrzebujemy takich ludzi, jest oczywiste, bo jeżeli spojrzymy na to, jakich specjalistów i w jakich zawodach jest obecnie największy deficyt nie tylko w Polsce, ale i na świecie, to są to przede wszystkim zawody w otoczeniu świata cyfrowego. Skoro już dwa lata temu mówiło się, że krajach UE jest zapotrzebowanie na 800 tys. specjalistów od IT, to w świecie ta liczba sięga milionów, przy spadającym rynku pracy, bo jednak automatyzacja robi swoje. Mimo to, przy ogólnym trendzie spadku zapotrzebowania na siłę roboczą, akurat zapotrzebowanie na siłę roboczą związaną z technologiami cyfrowymi jest gigantyczne. Właściwie to powinniśmy już przestać mówić o zapotrzebowaniu na siłę roboczą, dziś liczą się kreatywne umysły!NiezrozumienieJednak, aby pójść na studia, najpierw trzeba zdać maturę. Okres szkolony to jednak, paradoksalnie, nie jest wymarzony czas dla osób ponadprzeciętnie uzdolnionych, które poświęcają się swojej pasji, zwłaszcza jeśli jest ona powiązana z przedmiotami ścisłymi. I nie chodzi wcale o to, że trzeba się uczyć innych, „nudnych” przedmiotów. Najtrudniejsze bowiem okazuje się nawiązanie i utrzymanie relacji z rówieśnikami, którzy zwykle nie podzielają zainteresowań do matematyki czy fizyki. Okazuje się także, że w późniejszym okresie życia ta sytuacja wcale nie musi się zmienić. Niezrozumienie towarzyszy wybitnie uzdolnionym przez całe życie.– Geniuszom niestety często nie jest łatwo w życiu. Powszechnie uważa się, że osoby nieprzeciętnie uzdolnione cechują niższe kompetencje społeczne. Trudniej przychodzi im towarzyskie udzielanie się, nawiązywanie nowych znajomości, a także ich utrzymywanie. Badania naukowe częściowo potwierdzają te założenia. Sama szczera pasja, którą mogą być np. nauki ścisłe, dla przeciętnej osoby jest ciężka do zrozumienia i nierzadko również do zaakceptowania w bliskiej relacji.– powiedziała w rozmowie z redakcją Głosu24 Urszula Węgrzyk, psycholog. Jej zdaniem mocne skupienie się na pasji, w kierunku której jest się uzdolnionym, może rzutować także na związki damsko-męskie. Przykładów nie trzeba szukać, a jednym z „najgłośniejszych” może być fakt, że po 27 latach rozpadł się związek Billa i Melindy Gatesów. Założyciel Microsoftu uchodzi za osobę wykazującą objawy zespołu Aspergera, który uznawany jest za łagodne zaburzenie rozwoju i funkcjonowania ośrodkowego układu nerwowego ze spektrum autyzmu. Co ciekawe, lekarz, którzy jako pierwszy zdefiniował tę przypadłość – Austriak Hans Asperger, sam w dzieciństwie przejawiał opisane przez siebie objawy. Od wczesnych lat posiadał wyjątkowe zdolności językowe i bardzo dobrą pamięć. A do tego był samotnikiem. Wracając jednak do Gatesa, nie ma wątpliwości, że to właśnie dzięki owym „zaburzeniom” i mocnemu skoncentrowaniu się na informatyce, która była jego pasją, mógł on odnieść tak ogromny sukces i dokonać przełomu w tej branży. Zresztą podobnych przykładów ze świata komputerów i technologii cyfrowych można by mnożyć.– Relacje u osób szczególnie uzdolnionych znajdują się często na drugim miejscu względem ich zainteresowań. Bycie w związku z osobą ponadprzeciętną wymaga ogromnego zrozumienia, a także otwartego umysłu i akceptacji odmienności. Na szczęście, w moim odczuciu, w obecnych czasach geniusze mają łatwiej. Dawniej częściej bywali wyśmiewani, wytykani palcami i odtrącani z powodu swojej odmienności. Aktualnie tego typu zachowania oczywiście nadal mają miejsce, jednak otwartość społeczna w stosunku do takich osób jest większa. Dodatkowo istotnym elementem jest dostępność pomocy psychologicznej, która pozwala zaopiekować wyjątkowość zarówno małych geniuszy, jak i tych dorosłych– powiedziała nasza TopCo do tego, że przynajmniej trzech z czterech bohaterów ze słynnego zdjęcia odniosła sukces, nie może być wątpliwości. Najmniej informacji jest o Janie Pelcu, który na zdjęciu zajmuje pierwsze miejsce po lewej. Andrzejowi Tarnowskiemu udało się dowiedzieć tylko tego, że pochodzi on z Lublina:– Dzisiaj o nim prawie nic nie wiadomo... i ciężko jednoznacznie stwierdzić, czy ma coś wspólnego z cała uwaga mediów skupiona jest na Tomaszu Czajce i to nie tylko dlatego, że jako jedyny z „imprezowiczów” nie posiada okularów.– Uważam, że Tomasz Czajka jest obecnie jednym z najlepszych programistów na świecie i nie przypadkiem sprawuje ważną funkcję w firmie prowadzonej przez samego Elona Muska. Zresztą fakt, iż ostatnimi laty pracował nad oprogramowaniem systemów sterowania rakiety Falcon Heavy, najlepiej świadczy o tym, jak duży wpływ jego działalność ma dla rozwoju kosmonautyki– powiedział Głosowi24 Tarnowski i dodał:– Tak naprawdę międzynarodową karierę zrobiło trzech z nich, a są to programiści Tomasz Czajka i Marcin Petrykowski oraz naukowiec-matematyk Piotr Przytycki. Dodam przy tym, że Czajka, Petrykowski i Przytycki zrobili światową karierę głównie dzięki swojemu talentowi i ciężkiej pracy. A to zdjęcie wykonane 23-lata temu jest kultowym już dokumentem potwierdzającym to, że już jako nastolatkowie bardzo pasjonowali się informatyką i matematyką. Tak więc za granicą są oni znani dzięki swoimi wielkim osiągnięciom, a w Polsce głównie przez to "memowe" zdjęcie. Choć na całe szczęście ostatnimi laty zaczyna się to zmieniać. Na koniec zdradzę, że na portalu dobreprogramy niebawem planuję opublikować biografię Tomasza Towarzystwo Informatyczne wspiera olimpiadę z tego przedmiotu, choć jego prezesowi marzy się, żeby jej uczestników przybywało:– Chciałbym widzieć chłopców i dziewczęta przy takich stolikach, jak ten ze zdjęcia, dużo więcej niż kilkoro. Ale zaledwie tak niewielu spowodowało, że o polskiej szkole algorytmiki i programowania mówi się na wybitnych wyjątkowo dużoCzym dokładnie jest owa polska szkoła algorytmiki i programowania? Jej nazwa i specyfika nie są specjalnie znane, dlatego w celu rozpropagowania polskiej myśli informatycznej, PTI realizuje projekt landofitmaster. Jak powiedział nasz rozmówca, są w naszym kraju placówki, które potrafią kształcić swoich studentów w specyficzny sposób. Okazuje się, że na wiedzę tam przekazywaną w ostatnich latach zaistniał jeszcze większy popyt, niż wcześniej. Fachowcy z zakresu kodowania niskopoziomowego są obecnie rozchwytywani i nic nie przemawia za tym, żeby miało się to zmienić.– W Polsce niektóre uczelnie potrafią uczyć bardzo dobrze myślenia algorytmicznego i programowania, które się nazywa niskopoziomowym. W tej chwili jest boom na tego typu oprogramowanie, bo w tej chwili elementy programowalne są wszędzie. Fachowo nazywa się to systemami wbudowanymi. I dla przykładu, tylko w samochodzie jest ich od groma. Musimy sobie też zdawać sprawę z tego, że, jeżeli ktoś jest w tej dziedzinie od młodości dobry, jeśli jest to jego pasja, to taki ktoś na przed sobą gigantyczne możliwości i świetlaną przyszłość. Niezależnie od tego, czy będzie pracował w Polsce, czy za zawód programisty bądź informatyka z pewnością jest zawodem przyszłości, to nie oznacza, że nie będzie się to zmieniało i, podobnie jak w innych dziedzinach gospodarki, ludzi będą zastępowały automaty. Ale żeby maszyny mogły tworzyć oprogramowanie, to muszą nimi sterować ludzie. Zdaniem Włodzimierza Marcińskiego, tacy jak czwórka bohaterów ze słynnego zdjęcia:– To są właśnie ci wyjątkowi, wybitni ludzie, których możemy spotkać np. na olimpiadzie matematycznej. W tej branży będzie mnóstwo pracy, a dla wybitnych wyjątkowo dużo. Nie wiem, czy pan czytał taką książkę „Jak działa Google” (nawiasem mówiąc, polecam), w której autorzy, opisując historię tej firmy, napisali, że stała się ona wielka, ponieważ jej założyciele przyjęli za swoje hasło: „Przyjmujemy tylko kreatywnych geniuszy”. Nie dobrych, czy bardzo dobrych w swoim fachu, ale kreatywnych geniuszy. I początkowo się z nich śmiano, że w ogóle nie będą mieli pracowników. I co się okazało? Ustawiła się do nich kolejka, bo mnóstwo młodych ludzi chciało być w gronie kreatywnych geniuszy. Dlatego życzmy sobie takich zdjęć przy stoliku jak najwięcej.
Gdy rząd zdecydował o poluzowaniu obostrzeń wielu z nas odetchnęło z ulgą i wyszło z domów, żeby poćwiczyć i pobiegać na świeżym powietrzu. Tak zrobił również deputowany do Parlamentu Europejskiego z ramienia PiS Ryszard Czarnecki. W przerwie od polityki ruszył do jednego ze stołecznych parków by trochę poćwiczyć. Tam został przyłapany przez fotoreporterów "Super Expressu", którzy następnie upublicznili zdjęcia na swoich łamach. Te szybko zdobyły ogromną popularność i rozprzestrzeniły się po internecie w zawrotnym tempie. Powstały nawet memy z Ryszardem Czarneckim w roli głównej. Ponadto zwrócił na siebie uwagę pewnego syryjskiego dziennikarza. Dzień dobry, jaka jest historia tego człowieka, którego wszędzie widzę? - pytał na Twitterze Omar Al Hlaby. źródło: Co sądzi o nich sam zainteresowany? Postanowiliśmy to sprawdzić. - Niektóre memy są bardzo zabawne, jak na przykład ten, na którym walczę z Bruce'm Lee, albo z Kung Fu Pandą. Sam się z nich śmieję - mówi nam Ryszard Czarnecki. - Natomiast te memy, gdzie wykorzystano fotografię z mojego ćwiczenia w parku, by dokleić ją do walki kiboli i sceny kopania jakiegoś człowieka, która jest autentyczna, to jest to kryminał i przestępstwo - podkreślił. Źródło:
Można oburzać się, że w czasie brutalnej rosyjskiej inwazji na Ukrainę wiele osób marnuje czas na tworzenie memów, zamiast nieść realną pomoc potrzebującym. Można jednak popatrzyć na zjawisko szerzej. Zabawne grafiki pozwalają bowiem odreagować stres, a często mają też istotne znaczenie w trwającej wojnie informacyjnej. Najlepszym przykładem mema kompromitującego agresora jest fikcyjna postać generała Denaturowa, któremu twarzy „użyczył” całkowicie realny i wpływowy stronnik Władimira Putina Wiktor Zołotow. Znany z memów i istniejący wyłącznie w sieci generał Denaturow to pijak, który z bliżej nieznanych powodów dowodzi rosyjską inwazją na Ukrainę. Mimo poważnego zadania, jakie otrzymał od Władimira Putina, nie zrezygnował ze swojego hobby, czyli picia alkoholu, co powoduje kompromitujące klęski napastników. Mimo tego Denaturow pozostaje dumny, gdyż jego wojacy odważnie plądrują sklepy monopolowe i poprawiają zaopatrzenie kraju w wódkę i samogon. A gdyby tych strategicznych surowców zabrakło, to zawsze można sprzedać głowice atomowe w zamian za napoje z procentami… Tyle memy. Fikcyjny dowódca rodem z internetowych żartów został jednak ściśle powiązany z fotografiami prawdziwego rosyjskiego „siłowika” generała Wiktora Zołotowa, którego – w przeciwieństwie do żyjącego wyłącznie w przestrzeni cyfrowej Denaturowa – nie sposób uznać za postać budzącą uśmiech na twarzach oraz za dowódcę rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Warto przy tym zauważyć, że osoba dowódcy Rosgwardii wiąże się z historią Rosji już od czasów ostatnich lat istnienia ZSRR, a zaufany człowiek Władimira Putina znalazł się nawet na historycznych zdjęciach. Sierpień 1991, przemowa Jelcyna, po prawej stronie u góry Zołotow. Fot.: Radio Free Europe/Radio Liberty/YouTube Wszystko dlatego, że podczas puczu Janajewa – gdy twardogłowi sowieccy komuniści i generałowie próbowali zahamować przemiany w ZSRR rządzonym przez Michaiła Gorbaczowa i ochronić czerwone imperium przed rozpadem – Wiktor Zołotow był członkiem ochrony Borysa Jelcyna, wówczas prezydenta Rosyjskiej Federacyjnej Socjalistycznej Republiki Sowieckiej w ramach Związku Sowieckiego. I właśnie w trakcie tych przełomowych wydarzeń obecnego dowódcę Rosgwardii sfotografowano z rosyjskim politykiem. Zołotow mógł znaleźć się w takim historycznym miejscu, gdyż po krótkotrwałej pracy w fabryce samochodów Ził trafił do grupy w KGB zajmującej się ochroną włodarzy oraz ważnych obiektów, a Jelcyn był co prawda politykiem nastawionym na niepodległość Rosji od ZSRR, ale jednak politykiem sowieckim. Tamte dni wpłynęły natomiast na dalsze losy młodego Wiktora. Zyskał bowiem szacunek w oczach szefa ochrony Borysa Jelcyna Aleksandra Korżakowa. Korżakow na tyle zaufał Zołotowowi, że skierował go do pracy w ochronie mera Petersburga Anatolija Sobczaka, którego doradcą a potem zastępcą był Władimir Putin. Wiktor miał jednak za zadanie nie tylko chronić, ale też obserwować potencjalnego konkurenta Borysa Jelcyna. Z czasem jednak Zołotow opowiedział się po stronie Sobczaka oraz Putina (z którym wspólnie trenował judo). Postawienie na dobrego konia opłaciło się, gdyż przyjaźń z Putinem najpierw pomogła Zołotowowi przetrwać niespokojny czas po politycznej porażce Sobczaka, a następnie – gdy oficer KGB został premierem, a potem prezydentem – pozwoliła robić błyskotliwą karierę. Można by nawet powiedzieć, że od lat 90. XX wieku Wiktor Zołotow zawsze wiernie stał u boku Władimira Putina, choć dosłownie najczęściej stał jednak za jego plecami, gdyż jako wieloletni ochroniarz lokatora Kremla często pełnił wręcz rolę tła na jego zdjęciach. Tymczasem jego pięcie się w górę hierarchii przyspieszyło, gdy Putin powrócił na Kreml po chwilowej przerwie związanej z prezydenturą Dmitrija Miedwiediewa. Zołotow wkrótce został wiceministrem. Władimir Putin i Saparmyrat Nyýazow w Aszchabadzie, z tyłu Wiktor Zołotow (w czarnych okularach). Fot.: CC BY , via Wikimedia Commons Jednak jego realna władza już wtedy była większa niż wynikałoby to z piastowanej funkcji. Zołotowa – od roku 2015 generała – wymienia się bowiem obok Władimira Putina i czeczeńskiego przywódcy Ramzana Kadyrowa jako najważniejszych władców kraju. W końcu wierny i oddany swojemu protektorowi Zołotow został dowódcą nowo utworzonej Federalnej Służby Wojsk Gwardii Narodowej Rosji zwanej Rosgwardią oraz członkiem rosyjskiej Rady Bezpieczeństwa. Pod jego władzę oddano ponad 300 tysięcy osób związanych ze służbą o cechach wojska wewnętrznego i specjalizującą się w pacyfikacji protestów. Tym samym Wiktor znany ze zdjęć Borysa Jelcyna z roku 1991 oficjalnie stał się jedną z najważniejszych osób w państwie. Nie można jednak zapomnieć, że jego rola nie ogranicza się wyłącznie do dbania o bezpieczeństwo Władimira Putina. Media na całym świecie zauważają bowiem, że Wiktor Zołotow to człowiek, którego nazwisko pada przy okazji podejrzanych i niewyjaśnionych sytuacji dotyczących ciemnych sprawek rosyjskiego reżimu. Ponadto konkretne zarzuty natury ekonomicznej wobec dowódcy Rosgwardii wysuwa antykorupcyjna fundacja więzionego obecnie opozycjonisty Aleksieja Nawalnego. Zdaniem instytucji majątek generała jest znacznie większy niż oficjalnie deklarowany. Ponadto Fundacja Walki z Korupcją publikowała materiały dotyczące możliwych nieprawidłowości przy zakupach dokonywanych dla Rosgwardii. W odpowiedzi na takie zarzuty Wiktor Zołotow zaprzeczył oraz… wyzwał Nawalnego na pojedynek i zapowiedział zrobienie z opozycjonisty… soczystego kotleta, co powszechnie uznano za groźbę użycia siły. Co godne odnotowania, słowa nie spotkały się z krytyką ze strony Kremla, a rzecznik Dmitrij Pieskow stwierdził nawet, że z „pomówieniami” wolno walczyć w również w taki sposób. Z kolei Ramzan Kadyrow otwarcie poparła Zołotowa, a eksperci uważają, że bez zgody Władimira Putina szef Rosgwardii nie pozwoliłby sobie na taką publiczną wypowiedź, co tylko pokazuje o jakich ludziach mówimy oraz że Zołotowowi daleko do nieporadnego i budzącego uśmiech politowania fikcyjnego generała Denaturowa znanego z popularnych memów. Michał Wałach
Duński książę Feliks skończył 22 lipca br 20 lat. Jest młodszym z synów księcia Joachima i jego pierwszej żony, Aleksandry Manley, hrabiny Frederiksborgu. Dwudziestolatek miał podobnie jak jego ojciec rozpocząć karierę wojskową, jednak w ostatnim czasie zmienił swoje plany i... poszedł w ślady starszego brata, księcia Mikołaja. Kim jest i czym zajmuje się duński książę Feliks? Ulubiony król Hitlera, który wybrał miłość zamiast tronu i korony. Kim był Edward VIII? Kim jest książę Feliks z Danii? Dzieciństwo, rodzice, rodzeństwo Wnuk duńskiej królowej Małgorzaty urodził się 22 lipca 2002 roku, jako drugi syn księcia Joachima i hrabiny Frederiksborgu, Aleksandry Manley. Ma o trzy lata starszego brata, księcia Mikołaja. Kiedy chłopcy byli mali, ich rodzice ogłosili separację, a w 2005 roku wzięli rozwód. Pojawiały się spekulacje, że duży wpływ na to miał tryb życia księcia Joachima, który nie stronił od wyścigów samochodowych, a także sporo czasu spędzał w nocnych klubach. Byli małżonkowie po rozstaniu wydali oficjalne oświadczenie, w którym zapewnili, że pozostają w zgodzie i razem będą wychowywać synów, tak, by Mikołaj i Feliks nie odczuli ich rozstania. Po dwóch latach Aleksandra Manley ponownie wyszła za mąż, za królewskiego fotografa, Martina Jørgensena. Mikołaj i Feliks zaakceptowali nowego ukochanego swojej mamy i pojawili się na ich ślubie. Ojciec chłopców także znalazł nową miłość, którą była Maria Cavallier. Kobieta została zaakceptowana zarówno przez książęta, jak i cały duński naród, którego serca zjednała sobie wywiadem udzielonym tuż po zaręczynach z księciem Joachimem. Ukochana duńskiego księcia wyznała, że nigdy nie będzie próbowała zająć miejsca matki synów swojego męża oraz, że cały czas nieustannie będzie zabiegać o ich miłość. W 2009 roku z ich związku urodził się syn Henryk, a trzy lata później córka Atena. Czytaj też: Synowa Katarzyny II umierała w męczarniach. W międzyczasie caryca wybierała sobie nową Fot. Ole Jensen - Corbis/Corbis via Getty Images Duńska rodzina królewska, Dania Książę Feliks: porzucił karierę w wojsku na rzecz modelingu Młody książę od początku źle czuł się w świetle reflektorów. Dorastał w cieniu starszego brata, jednak kiedy zdecydował się rozpocząć naukę w Gammel Hellerup Gymnasium, skupił na sobie sporą uwagę mediów. Głównym powodem był fakt, że książę Feliks jako pierwszy członek duńskiej rodziny królewskiej wybrał naukę w publicznej szkole. Ukończył ją w zeszłym roku, 23 czerwca. Podczas uroczystości towarzyszyli mu starszy brat Mikołaj oraz rodzice. W rozmowie z dziennikarzem Billed Bladet świeżo upieczony absolwent wyznał, że bardzo ucieszył go odbiór dyplomu, jednak jeszcze bardziej możliwość zobaczenia się z ojcem. Książę Joachim przyleciał na miejsce z Francji, gdzie pracuje jako attaché obrony Danii w ambasadzie w Paryżu. Książę Feliks wyznał, że ma sprecyzowane plany na przyszłość i podobnie jak jego ojciec, który jest generałem brygady, chce zrobić karierę wojskową. Edukację w Królewskiej Duńskiej Akademii Wojskowej rozpoczął w sierpniu szkoleniem w Varde. Dwuletni obóz militarny miał zaowocować tytułem porucznika armii, jednak książę Feliks po zaledwie dwóch miesiącach zrezygnował z kontynuowania edukacji... powodem miała być wojskowa dyscyplina. Jak donosiły media, podobnie było trzy lata wcześniej z księciem Mikołajem, który także wytrzymał dwa miesiące, a z czasem został studentem w Kopenhaskiej Szkole Biznesu. Na początku 2022 roku media w Danii informowały, że książę Feliks zastanawia się nad karierą w modelingu. Wziął nawet udział w kampanii reklamowej jubilerskiej marki Georg Jensen, w której pozował do zdjęć promujących nową kolekcję Reflect. Okazuje się, że zamiast w ślady ojca, dwudziestolatek... poszedł w ślady brata, który podpisał kontrakt z agencją Scoop Models i w lutym 2018 roku debiutował jako model podczas London Fashion Week na pokazie Burberry. Pozował także dla magazynów „Euroman” i „Vogue Scandinavia”. O księciu Feliksie ponownie rozpisywano się w czerwcu, kiedy wyszło na jaw, że mężczyzna rozstał się ze swoją dziewczyną, Karen Bak. Jak donosi Billed Bladed, para miała poznać się dzięki wspólnym znajomym, a w lipcu 2021 roku książę wyznał, że się spotykają. O rozstaniu zakochanych poinformował... brat Feliksa, Mikołaj. Nie podał jednak powodu. W mediach nie brakuje spekulacji, że duży wpływ na rozstanie mogła mieć nowa droga zawodowa wnuka królowej Małgorzaty II... Zobacz także: Wielka Brytania. Koniec wielkiej przyjaźni? Meghan i książę Harry zarzucili Beckhamom donosicielstwo Fot. Patrick van Katwijk/Getty Images Książę Feliks z mamą, księżną Aleksandrą, 18. urodziny księcia Mikołaja, Dania Fot. CHRISTOPHERSEN/PPE/SIPA/SIPA/East News Książę Feliks, zakończenie szkoły Gammel Hellerup High School, @
kim są ludzie z memów