🐯 Pół Roku Po Rozstaniu

Pół roku po rozstaniu Zarchiwizowany. Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi. Pół roku po rozstaniu. Przez Gość gość, Marzec 8, 2017 w Życie uczuciowe. Rozpad konkubinatu: jak rozliczyć poniesione nakłady. Konkubent, który wniósł do majątku swojego partnera pieniądze lub rzeczy, po rozstaniu może żądać ich zwrotu, powołując się na W kolejnych latach Mikołaj Roznerski pojawiał się w takich produkcjach jak 39 i pół, Ojciec W 2017 roku Mikołaj Roznerski wystąpił w Po rozstaniu z Olgą Bołądź Pod koniec 2023 roku masz szansę Baranie stworzyć partnerski związek na solidnych fundamentach. Rok zapowiada się niezwykle ekscytująco! Horoskop partnerski - Byk 21.04 - 21.05. W związkach: W 2023 roku na Byka czeka wiele romantycznych chwil. Jowisz wniesie nowy impuls do długoterminowych partnerstw i pozwoli im się rozwijać. Witam.Jakis czas temu rozstałem sie z dziewczyna z ktora spotykałem sie od 8 lat.Tak naprawde bylo srednio juz dłuższy czas ale po rozstaniu ja zrozumiałem że świata bez niej nie widze i bardzo chciałbym do niej wrocic niestety ona całkowicie jest temu przeciwna.Od pewnego czasu zaczołem miec problemy ze snem oraz brakiem aperytu( w Musisz zastanowić się nad sobą. Zrobić porządek w swoim życiu bo bez tego nie zbudujesz trwałego związku. Zawsze mówię,że nie można budować kolejnego związku na nie przygotowanym gruncie. Klin,klinem to nie najlepsze rozwiązanie. Męczysz siebie i męczysz swoją obecną dziewczynę. Wyjścia są dwa. Odcinasz się gruba krechą od swojej byłej.Przestajesz śledzić jej Nieokiełznanej, spontanicznej i burzliwej. Teraz Natalia jest po trudnym rozstaniu. Majka z kolei tuż przed wyjazdem na semestr do Hiszpanii. Mimo to postanawiają zawalczyć o swoje szczęście i zaczekać na siebie. Ale pół roku może zmienić wszystko… Kontrola - opis serialu. To historia spotkania dwóch dziewczyn, które kiedyś Zaczęłam je odmawiać po rozstaniu z chłopakiem, który mnie zostawił. Jedna o dobrego męża, druga o przemianę serca dla tego chłopaka. Podczas pierwszej dostawałam dużo znaków dotyczących tego chłopaka. Podczas drugiej ciagle mi się śnił i ciagle w kłótniach. Dziś odmawiam 3 nowennę w intencji rodzinnej. Tłumaczenia w kontekście hasła "Po rozstaniu" z polskiego na włoski od Reverso Context: Po rozstaniu z Solange był taki smutny, że nie miałem wyjścia. Ponieważ po pół roku, kiedy okazało się, że jest chory na białaczkę, zostawiłam wszystko. Interesowało mnie tylko to, żeby on przeżył i się wyleczył – smutno przyznała Doda. Nie Pogodynki odbyły wreszcie udany taniec deszczu, od 3 dni zapowiadały ulewy i burze, miało to nastąpić przedwczoraj - nie było, wczoraj - słońce nas nie oszczędzało ale dziś, dziś im się udało. Leje, grzmi, jest szaro ale nie ponuro. Po takich upałach deszcze są nawet pozytywnym aspektem ale skoro grzmoty, skoro błyskawicę to przyszedł mi do głowy pomysł na tekst Czy można wciąż kochać pół roku po rozstaniu ? Przez Gość greggi0, Marzec 25, 2012 w Życie uczuciowe. Polecane posty. Gość greggi0 Gość greggi0 wIZeyC. 20 czerwca Fabrizio Romano napisał tweeta, w którym przekazał informację o rychłym transferze Afonso Sousy z portugalskiego Belenenses do Lecha Poznań. Transfer doszedł do skutku, co wprawiło w osłupienie część polskiego środowiska dziennikarstwa sportowego, wszak jakim cudem do „Kolejorza” trafił obecny młodzieżowy reprezentant Portugalii? Odpowiedź jest bardzo złożona i, oczywiście, wymaga wskazania błędu. Romano pomylił ze sobą dwa kluby, które jeszcze cztery i pół roku temu stanowiły wyjaśnienia całej sytuacji przydatny będzie rys historyczny Belenenses, ze szczególnym wyróżnieniem boisk i stadionów na których grali. To właśnie kwestia stadionu jest bezpośrednią przyczyną sytuacji w której znajduje się obecnie Belenenses powstał na gruzach Sportu Uniäo Belenense w 1919 roku w lizbońskiej dzielnicy Belém (dosłownie: Betlejem), od której pochodzi nazwa obu klubów. Przez pierwsze lata istnienia klub zmieniał miejsca rozgrywania meczów domowych często i gęsto. Początkowo grano na Terras do Desamargador, które było wtedy jednocześnie placem targowym dzielnicy, potem wraz ze wzrostem zainteresowania meczami przeniesiono się na Campo do Pau de Fio. Kiedy wreszcie i to miejsce okazało się dla klubu zbyt ciasne, przeniósł się on na Estadio do Lumiar, wypożyczanego od lizbońskiego okręgowego związku 1926 roku, pod naciskiem klubów posiadających już wtedy własne obiekty, ten sam związek ustalił, że każdy klub powinien być właścicielem własnego obiektu. Ze znaczną pomocą portugalskiego Ministerstwa Finansów, Belenenses wybudowało więc własny stadion, Salésias, nie wykupując jednak gruntów, na których został on postawiony od miasta. W związku z długami klubu wynikającymi z niepłacenia czynszu za grunt, miasto przejęło stadion, za wynajem którego Belenenses musiało płacić dodatkową sumę. W tym samym czasie Salésias zostało też domowym stadionem reprezentacji czasu założenia w Portugalii rozgrywek ligowych w 1938 roku, Belenenses zwyciężyło w rozgrywkach krajowego pucharu (wtedy jeszcze nazywanego „mistrzostwami Portugalii”) trzykrotnie, co czyni ich, razem z Benfiką, Sportingiem i FC Porto, częścią „Wielkiej Czwórki”.W sezonie 1945/1946 klub osiągnął swój największy sukces, wygrywając rodzime rozgrywki ligowe wyprzedzając Benfikę jednym punktem. Było to jedne z dwóch mistrzostw Portugalii wygranych przez klub niebędący częścią „Wielkiej Trójki” (Benfica, Sporting, FC Porto), przy czym to drugie zdobyła dopiero w sezonie 2000/2001 ze zdobyciem mistrzostwa, klub skierował do rady miejskiej wniosek o zezwolenie na modernizację Salésias. Odpowiedź nigdy nie trafiła do Belenenses bezpośrednio. 17 czerwca 1947 roku w gazecie miejskiej ukazało się zarządzenie rady, w którym obwieszczono, że klub może korzystać ze stadionu przez maksymalnie sześć kolejnych lat z powodu planów budowy mieszkań. W zamian za to, miasto postanowiło wybudować klubowi nowy, własnościowy stadion na terenie wyeksploatowanego kamieniołomu. To właśnie tam, czyli na Estadio do Restelo, Belenenses gra do dziś, natomiast Salésias… Salésias dalej stoi, a w kwietniu 2019 roku klub rozegrał tam ligowy mecz domowy z okazji stulecia istnienia jest więc jednym z pięciu mistrzów i zaledwie jedenastu medalistów ligi portugalskiej. Dodając do tego kolejne trzy Puchary Portugalii, „Ciasteczka”, jak są pieszczotliwie nazywani przez swoich sympatyków, są piątym najbardziej utytułowanym portugalskim klubem w historii za „Wielką Trójką” i Boavistą, a w tabeli wszechczasów ligi zajmuje tę samą czasach, kiedy największe sukcesy Belenenses rezonowały jeszcze dość głośno, a klub cieszył się znacznie większym poważaniem niż dziś, Real Madryt zdecydował się zagrać swój inauguracyjny mecz na Santiago Bernabeu właśnie przeciwko Belenenses, gdzie Portugalczycy z gospodarzami 3:1. W późniejszych czasach w klubie występował też przyszły trener „Królewskich” José Spółka SportowaW reakcji na słabą sytuację finansową zawodowych klubów piłkarskich w kraju i kierując się przykładem postawionym trzy lata wcześniej przez Hiszpanię, 3 kwietnia 1997 roku portugalski parlament przegłosował ustawę nakazującą klubom założenie tzw. Anonimowych Spółek Sportowych (SAD) do końca roku ile w Hiszpanii nielicznym klubom (Barcelonie, Realowi Madryt, Osasunie i Athleticowi Bilbao), które przez pięć lat poprzedzających wprowadzenie ustawy pozwolono na tradycyjny model właścicielski (posiadanie akcji klubu przez socios), w Portugalii na nowy model musieli przejść wszyscy. Warto też wspomnieć, że zarządzanie przez SAD dotyczy wyłącznie pierwszej te pierwotnie są w całości w posiadaniu klubu zarządzanego przez socios, jednakże umożliwia to generowanie funduszy poprzez sprzedawanie udziałów. Z przejścia z tradycyjnego modelu na nowy miało na dłuższą metę wyniknąć zdrowsze zarządzanie pieniędzmi klubów, ale tak jak i w Hiszpanii, nie gwarantowało to uniknięcia niegospodarności, które kończyło się sprzedażą udziałów większościowych spółek w ręce prywatne, by zniwelować powstałe na przestrzeni lat długi. Taki los spotkał też i drugoligowych wtedy Belenenses, których spółkę pod koniec 2012 roku kupiła firma Codecity Sports Management. W ramach umowy zostały zawarte porozumienia, które zezwalały klubowi-córce na jednostronne odkupienie udziałów w spółce-matce po ustalonej cenie i w ustalonych terminach (jedna w 2014, druga w 2017) oraz protokół dokładnie regulujący stosunki między klubem a spółką. Kwota sprzedaży akcji wynosiła 520 euro, co zresztą wyszło dopiero wraz z załamaniem relacji między klubem Belenenses, a spółką Belenenses ku rozdziałowiPo przejęciu spółki przez Codecity, Belenenses w fenomenalnym stylu awansowało na najwyższy poziom rozrywkowy, zdobywając 94 punkty i wygrywając całe drugoligowe rozgrywki. Dwa lata po awansie klubowi udało się zająć 6. miejsce, premiowane grą w Lidze Europy i wydawało się, że „Niebiescy z Restelo”, jako pierwszy portugalski klub, który zagrał w Pucharze UEFA, po latach posuchy powrócili na należne im miejsce. Niestety, atmosfera wokół klubu już wtedy zaczęła zalatywać lekką stęchlizną, a następne lata przyniosły stały spadek wyników sportowych oraz wcześniej wspomniane załamanie relacji między klubem a problemy rozpoczęły się już w marcu 2014, kiedy SAD nie zezwolił na wykorzystanie części umowy zezwalającej klubowi na odkupienie udziałów zasłaniając się brakiem stabilności finansowej klubu, łamiąc tym samym umowę o sprzedaży spółki. W czerwcu 2016 roku sąd pierwszej instancji przyznał rację SAD w sprawie złamania tej umowy, co skłania prezesa spółki Rui Pedro Soaresa do pełnego odpięcia wrotek i jazdy na tygodni później z wypożyczenia do saudyjskiego Al-Faisaly wraca wychowanek klubu, Abel Camara. Nie pokazywał się na boisku z dobrej strony, a dezaprobatę kibiców wobec jego gry… nie, nie zignorował jej, ani nie zmotywowała go ona do lepszej gry, poprosił za to swoich znajomych, by grozili kibicom bronią palną i nożami. Niesamowicie zaskakujące jest to, że Camara został po tym absolutnie zgnojony przez fanów klubu, ale całą sytuację przebił prezes Soares, który razem z piłkarzem bezpardonowo zarzucili kibicom rasizm na specjalnie zorganizowanej z tej okazji konferencji prasowej. Camara odszedł krótko później do cypryjskiego Pafos bez tej całej sytuacji prezes wypowiedział kibicom otwartą wojnę i zabronił wnoszenia na stadion opraw, flag i pirotechniki. Pikanterii dodaje fakt, że Soares jest przy tym cały czas aktywnym fanem FC Porto, a w 2009 socios tego klubu przyznali mu nawet nagrodę „Złotego Smoka” dla najlepszego międzyczasie wychodzą na jaw wałki finansowe prezesa, który oprócz kibicowania z Porto ma również powiązania z Benfiką. Na początku 2015 roku wychowanek Belenenses, Fredy, przechodzi do angolskiego Recreativo do Libolo za kwotę 200 tysięcy euro. W sprawozdaniu finansowym połowa tej kwoty widnieje jako przekazana Benfice, mimo kompletnego braku powiązania między klubem a piłkarzem. Pół roku później inny wychowanek, Dalcio, przechodzi do Benfiki, po czym następnego dnia zostaje wypożyczony z powrotem na jedną rundę za 15% kwoty transferu. Ludzie związani z klubem do dziś opowiadają o innych podejrzanych transakcjach, takich jak okrutnie przepłacony zakup Deyversona z Benfiki nie robi sobie wrogów tylko z kibiców klubu którym zarządza. 18 października 2017 roku klub odmawia przełożenia meczu ligowego z Tondelą pomimo próśb płynących od własnego klubu, Tondeli, a także od władz ligi. Tamtego lata cały kontynent nawiedziła susza, a w samej Portugalii w weekend poprzedzający kolejkę ligową pożary lasów spowodowały śmierć ponad 40 ludzi. Sama Tondela była zresztą zadymiona do tego stopnia, że szkoły w całym mieście kategorycznie zabraniały dzieciom wychodzić na dwór. Jak można sobie wyobrazić, nie są to też idealne warunki do zawodowego trenowania listopadzie 2017 roku przychodzi przełom. Sąd apelacyjny w Lizbonie przyznaje racje klubowi w sprawie złamania umowy przez spółkę w 2014 Na walnym zjeździe socios klubu 1 lutego 2018 roku przegłosowano formalne przerwanie umowy między klubem Belenenses a spółką Belenenses SAD, złamanej przez tą drugą w 2014 roku. Od tego dnia nie ma między nimi żadnych związków formalnych. Cały klub – stadion, akademia, inne sekcje sportowe, takie jak odnoszące sukcesy drużyny szczypiorniaka i futsalu – odłączył się od spółki, której pozostała jedynie pierwsza drużyna, jej kontrakty oraz licencja na granie na najwyższym poziomie rozgrywkowym. Dzień później klub ogłasza plany wystawienia nowej, amatorskiej pierwszej drużyny na siódmym poziomie rozgrywkowym w sezonie 2018/19. Wraz z końcem czerwca 2018 skończył się też ostatni związek biznesowy łączący Belenenses i SAD – licencja na korzystanie z Estadio do Restelo. SAD nie chciał jej zresztą przedłużyć i przeniósł się na stary Estadio Nacional, który do 2003 zastępował stary stadion Belenenses, Salésias, jako domowy stadion reprezentacji tym momencie, formalnie, dokonał się podział na dzisiejsze Belenenses i B SAD. To z tego drugiego do Lecha przyszedł Afonso zgodnie z zapowiedziami, rozpoczęło sezon 2018/19 na 7. poziomie rozgrywkowym, wygrywając 24 z 26 meczów i strzelając 121 bramek. W następnym sezonie, podczas którego rozgrywany był wspomniany dużo wcześniej mecz jubileuszowy na Salésias, awansowało z 6. ligi. Na 5. poziomie rozgrywkowym też spędzili tylko jeden sezon, a jeśli możemy nazwać ukoronowaniem go awansem na 4. poziom, to perłą w tej koronie byłby mecz z klubem-feniksem Estrela da Amadora, który zgromadził 8 tysięcy widzów, czyli trzy razy więcej niż rozgrywany równolegle mecz B SADu z Vitorią Setubal. W minionym sezonie Belenenses wywalczyło czwarty awans z rzędu w sposób godny pełnej szaleństwa portugalskiej ligi – przy zielonym stoliku, po tym jak Cova da Piedade, która wywalczyła awans na boisku, nie otrzymała licencji z powodu zaprzestania utrzymywania drużyn młodzieżowych i zamiast awansować do trzeciej ligi, została relegowana do szóstej. Klub zacznie sezon 2022/23 w 3. lidze i pozostaje życzyć im powodzenia w dotarciu do celu, którym jest portugalska co z B SADem? Pierwszy sezon zakończyli lepiej niż dwa poprzednie, ostatecznie plasując się na 9. miejscu. W trakcie tego sezonu dokonuje się oficjalna zmiana nazwy na B SAD, wskutek wyroku sądowego zakazującego używania nazwy i symboli klubu Belenenses. Na koniec sezonu klub powołując się na ten wyrok poinformał federację i ligę, że nie upoważnia swojej byłej spółki do korzystania z przyszło utrzymanie o włos, a istniejące rozprawy między Belenenses a B SADem miały być zakończone dzięki mediacji portugalskiego związku piłkarskiego. Nie okazało się to być trwałe, ponieważ podczas następnego sezonu zakończonego kolejnym finiszem w środku tabeli, B SAD występuje z prośbą do lizbońskiego sądu ds. własności intelektualnej o odwrócenie wyroku w sprawie nazwy i symboli nadszedł ostatni października Belenenses wygrywa rozprawę przed trybunałem ds. handlu w Lizbonie, który stwierdza że między obydwoma klubami nastąpił pełen rozdział i zezwolił oryginałowi na grę na poziomie zawodowym (do którego właśnie awansowali) pod warunkiem założenia nowego SAD. Wyrok ten został uprawomocniony przez sąd apelacyjny w kwietniu tego listopada przychodzi dotychczasowy najniższy punkt w krótkiej historii B SAD. Prezes Rui Soares postanawia przekładać testy na koronawirusa aż do ostatniego możliwego momentu, który nadszedł 90 minut przed rozpoczęciem meczu ligowego z Benfiką. Testy wykazały 13 zarażeń COVIDem wśród piłkarzy, które później okazały się pierwszymi przypadkami wariantu omikron w Portugalii, najprawdopodobniej przywiezionego przez Thibanga Phete ze zgrupowania kadry południowoafrykańskiej. Prezes nie zdecydował się wnioskować o przełożenie meczu. W związku z tym, gospodarze wyszli na ten mecz w… dziewiątkę. Z czego siódemka to juniorzy debiutujący wtedy w lidze. Przy czym jeden z dwóch bramkarzy musiał grać jako zawodnik z pola. Do przerwy Benfica strzeliła 7 bramek. Całkowitym zrządzeniem losu, po przerwie B SAD wyszedł na boisko tylko siedmioma zawodnikami, a od razu po wznowieniu gry od środka jeden z piłkarzy położył się na boisku, powołując się na kontuzję. W związku ze spadkiem liczby zawodników jednej z drużyn do mniej niż siedmiu, sędzia zmuszony był zakończyć był to koniec degrengolady, ponieważ prezes Soares tygodniami gardłował o chęci powtórzenia meczu powołując się przy tym na zasady ligowe, które nakazywały powtórzenie meczu, gdy sędzia zakończy go przed czasem. Meczu oczywiście nie był to też pierwszy taki przypadek w lidze portugalskiej. 29 kwietnia 2012 roku UD Leiria z Janem Oblakiem na bramce zagrało w ósemkę przeciwko Feirense, po tym jak 16 piłkarzy złożyło wypowiedzenie tuż przed samym meczem z powodu nieotrzymywania pensji od czterech miesięcy. Oblakowi udało się zresztą zachować do przerwy czyste konto, ale w drugiej połowie wyciągał piłkę z siatki do B-SADu, w minionym sezonie zajęli ostatnie miejsce w lidze, oczywiście spadając na drugi poziom rozgrywkowy. Nie wiadomo, co dalej stanie się z klubem. Od miesięcy mówiło się, że klub przeniesie się z Lizbony na Estadio Seixas w Malveirze, jednak od połowy czerwca klub sonduje też możliwość przeprowadzki na Estadio de Leiria w Leirii. 2 lipca w wywiadzie dla Recordu, prezes Soares wyraził chęć zmiany nazwy klubu i odcięcia się całkowicie od przeszłości. Pojawiają się przy tym spekulacje, czy w nowym sezonie klub w ogóle przystąpi do gdzie w tym Afonso Sousa? Jest on wychowankiem FC Porto, ukochanego klubu Soaresa, które otrzymało gwarancję otrzymania 50% kwoty od transferu z B-SADu. Ot, cała Krzywonos Czytaj więcej:Ucieczka z cienia. Afonso Sousa w pogoni za dziadkiem i ojcemAfonso Sousa – jak gra diamencik Lecha Poznań?Fot. Newspix Twój chłopak nie traktuje Cię z szacunkiem, a Ty mu niestety na to pozwalasz. Skoro zerwałaś z nim, to dlaczego jesteś niekonsekwentna i nadal utrzymujecie kontakt, rozmawiacie, spotykacie się? Spotkania po rozstaniu jeszcze byłabym w stanie zrozumieć - możliwe, że chcecie mieć ze sobą dobry kontakt, mimo rozstania. Ale nie mogę pojąć, że spotykasz się z eks chłopakiem, dajecie sobie ponownie nadzieję na coś więcej, a on jednocześnie w tym samym czasie "flirtuje" z Twoją najlepszą przyjaciółką. Nie dostrzegasz groteski tej sytuacji? Po co prosił o chodzenie Twoją przyjaciółkę, skoro twierdzi, że chce wrócić do Ciebie? Nie potrafi rozeznać się w swoich emocjach? Lubi ranić inne osoby? Według mnie chłopak jest niedojrzały i manipuluje wszystkimi wokół. Decyzja jednak należy wyłącznie do Ciebie. Pozdrawiam! Po siedmiu latach związku w tych prawie dwóch latach małżeństwa wypowadziłam się od męża. Czułam, że między nami coś się zmieniło. Nie spędzaliśmy razem czasu, nie rozmawialiśmy, bardzo się od siebie oddaliśmy. Po rozstaniu nas obojga spotkało dużo ciężkich w życiu chwil, związanych z rozstaniem, ale również z innymi obszarami około pół roku po rozstaniu ponownie zaczęliśmy się spotykać. Wtedy zaczęłam się modlić o to żeby nigdy nie żałować decyzje o powrocie, że chce być w końcu szczęśliwa. Na dzień dziejszy to mąż odszedł ode mnie jakieś dwa tygodnie przed zakończeniem nowenny. Mój świat ponownie się zawalił. Odmówiłam modlitwę sumiennie do końca i jedyne co mi pozostało to wiara, że to się stało po coś i nasze drogi zejdą się ponownie po raz ostatni na zawsze. StartListy od CzytelnikówPaulina: Powrót po rozstaniu Monika Richardson zdradza Faktowi: Od pół roku jestem w terapii. Nie boję się miłości Data utworzenia: 8 lutego 2022, 8:26. Monika Richardson otworzyła niedawno szkołę językową, w której nas ugościła. Dziennikarka opowiedziała nam o zmianach w swoim życiu i przy okazji zdradziła, czy odchorowała już rozstanie ze Zbigniewem Zamachowskim. Jak się dziś czuje i co oznacza jej nowy tatuaż? Czego żałuje i czy chciałaby znowu wyjść za mąż? Okazuje się, że od pół roku gwiazda jest w terapii. Monika Richardson i Bartosz Pańczyk Foto: - / FAKT: Otworzyłaś właśnie szkołę językową. To jest teraz twój drugi dom? Monika Richardson: Rodzina twierdzi, że nawet pierwszy. Własna szkoła językowa to moje wielkie marzenie, więc spędzam w niej bardzo dużo czasu. Dbam o takie drobiazgi jak obrus na stół, świeczki, chcę, by było tu jak w domu. Znowu w pewnym sensie zaczynam od początku... Ty na nudę narzekać nie możesz... Twoje życie przez ostatni rok to rozpędzony rollercoaster... – U mnie ciągle się coś dzieje. Ostatnio byłam znowu u astrologa. Chodzę do tego mojego Piotra tak mniej więcej co trzy lata i on mi zawsze powtarza to samo. "Jeśli myślisz Monika, że w twoim życiu kiedykolwiek będzie spokój, rzeka będzie płynęła powoli, a ty będziesz siedziała na brzegu i patrzyła na obłoczki, to się bardzo mylisz. Nigdy w twoim życiu spokoju nie będzie. Taką masz aurę, układ planet wokół siebie... Będziesz ciągle walczyć i to do ostatniego tchu". No i tak właśnie walczę... Zobacz także Odchorowałaś już rozpad twojego małżeństwa ze Zbigniewem Zamachowskim? – I tak i nie. Mam wrażenie, że przez długi, długi czas, może zbyt długi, walczyłam o to, żebyśmy jednak byli razem. Jak teraz na to patrzę rok później, bo właśnie mija rok od wyprowadzki mojego męża, to myślę sobie, że mogłam sobie oszczędzić co najmniej 2,3 lata tej niepotrzebnej walki i takiego ciskania się. Mam taką tendencję, że jak ktoś mi mówi, że coś się nie uda, to odpowiadam: "Ze mną się nie uda?! Ja wam udowodnię, zakaszę tę rękawki i zrobię tak, że się uda". W związkach mam tak samo i to jest bardzo zła cecha. Jak ktoś mówi "nie", to trzeba to rozumieć i przyjąć jako "nie". Ty jak się w coś angażujesz, to dajesz z siebie 100 proc., prawda? – Tak. Ale trzeba wiedzieć, kiedy odpuścić. To jest dla mnie lekcja z tego związku. A zabolało cię, kiedy przeczytałaś w książce Zbyszka, że ty tak bardzo pomagasz, że przeszkadzasz? – Nie, bo znałam treść tej książki. Nie wiem, czy powinnam to mówić, ale Beatkę Nowicką, która napisała tę książkę, to ja sama zwerbowałam. Przez pół roku pracowałam nad tym, by Zamach się zgodził, by ta książka powstała. W związku z tym nic, co jest w tej książce, nie jest dla mnie niespodzianką. Od kilku miesięcy masz nowego partnera. Nauczyłaś się przy nim odpuszczać? – Uczę się. Uczę się też czegoś, czego chyba nigdy nie udało mi się osiągnąć w związkach, czyli partnerstwa. W związku z tym, że uczę się odpuszczać, przestaję ogarniać cały świat. Jak mawiał Zamach: "Przestaję być kierowniczką kuli ziemskiej". Pozwalam innym na bycie prezesem, kierownikiem. A ja bardzo chętnie działam w drużynie. Jeśli jest zadanie do wykonania, to możesz na mnie liczyć. Myślę, że są dwie Moniki. Jedna ta publiczna, która zawsze daję radę i druga ta w związku prywatna, która jest czasem trochę małą zagubioną dziewczynką. Nie bałaś się jednak wchodzić szybko w nowy związek? – Stało się to praktycznie miesiąc po ostatecznym rozstaniu z Zamachem. Na początku to nie było miłością, tylko wzajemną fascynacją. Odpowiadając na twoje pytanie, stanowczo powiem, że nie boję się miłości i nie boję się wchodzić w nowy związek. Po to żyję na tym świecie, by tworzyć związek i rodzinę. Nie boję się zarzutów, że jestem skrajnie naiwna czy że jestem idiotką i źle prowadzę swoje życie, bo powinnam być sama. Jestem w terapii od pół roku. Z moją terapeutką bardzo dużo rozmawiamy o tym, że nie jest prawdą, że po związku należy nie być szybko w związku, bo tylko w ten sposób można się wyleczyć z zakończonego związku. Człowiek jest zwierzęciem stadnym, potrzebuje drugiej osoby, drugiego bijącego serca w domu i w życiu. Może jednak dobrym pomysłem byłaby zmiana mieszkania, by odciąć się od wspomnień i przeszłości? – Tak. Mieszkanie na Mickiewicza nie jest moim docelowym miejscem pobytu na ziemi. Chociaż jestem bardzo zaangażowana w sprawy jednej z najstarszych spółdzielni mieszkaniowych w Warszawie. Jeszcze nie zdecydowaliśmy z Konradem, jak to będzie wyglądało. Nie chcemy tego przyspieszać i forsować na siłę. Chcemy się spokojnie zastanowić, w jakim układzie przyjdzie nam żyć w przyszłości. Czy we dwoje tylko, czy z moją córką, a może z synami... Zastanowimy się nad tym. Czego się o sobie dowiedziałaś przez ostatni rok? – Na pewno tego, że jestem silna, dam radę, a co mnie nie zabije to mnie wzmocni. Poza tym, że jest świat poza telewizją i świat poza formalnym związkiem. Całe życie byłam czyjąś żoną... Nie chciałabyś już wyjść za mąż? – Na razie na pewno nie. Nie mam takiej potrzeby. Mam natomiast ogromną potrzebę scalenia naszych rodzin i stworzenia patchworku, którego nie udało mi się stworzyć w poprzednim związku. Na szczęście się to udaje. Oboje nad tym pracujemy z Konradem. To dla mnie ogromny priorytet, by między nami a naszymi dziećmi było dobrze. To taki trudny wiek dla młodego człowieka. Mamy dzieciaki w wieku lat 18, 20 i 21. Początek niezależności, która przecież jest pozorna, bo wszystkie dzieci są od nas zależne finansowo i mieszkają z nami... Zastanawiałaś się, dlaczego dotychczas nie wychodziło ci z mężczyznami? – Chyba nie można tak powiedzieć. Miałam trzy małżeństwa. Jedno 6-letnie, drugie 12-letnie i ostatnio 10-letnie. W każdym etapie mojego życia towarzyszył mi fajny mężczyzna. To nie byli byle jacy faceci z łapanki. Nie mam do siebie żalu, że mi nie wyszło, bo uważam, że to nie jest tak. Przeżyliśmy coś fajnego razem i to się skończyło. Nie trzeba być ze sobą do grobowej deski. Oczywiście może warto, jeśli związek jest dobry. Tego żałuję, że nie udało mi się stworzyć takiego trwałego związku, w którym mogłabym się zestarzeć z moim facetem i trzymając się za rękę odejść gdzieś tam za horyzont. Nie udało się, ale nie wiadomo co przyniesie przyszłość... Nie udało się jeszcze... Udowadniasz, że da się mieć dobre relacje po rozwodzie, bo z ojcem twoich dzieci jesteście w świetnym kontakcie. – Nawet jest taka koncepcja, byśmy świętowali wspólnie moją pięćdziesiątkę, która będzie już w kwietniu. Może nawet uda się zorganizować wspólny wyjazd. Zobaczymy. Mój były mąż jest wspaniałym ojcem. Zawsze nim był. Nie widzę żadnego powodu, dla którego miałabym w jakikolwiek sposób psuć mu relacje z naszymi dziećmi. Na pewno dzieci by mi w złości wykrzyczały kiedyś, że nie umiałam rozmawiać z ich ojcem. Dla nas dzieci nigdy nie były kartą przetargową. Rozmawiał Bartosz Pańczyk Przeczytaj też: Monika Richardson umówiła się na ważną rozmowę. Jedna rzecz mogła ją zrujnować. Dziennikarka poprosiła fanów o wsparcie Monika Richardson po raz kolejny publicznie rozlicza się z Zamachowskim. "Moje dzieci przeszły traumę" Partner Moniki Richardson odnalazł brata po 45 latach rozłąki! Pojawili się razem w "Dzień dobry TVN" /8 - / Monika Richardson pokazała Faktowi swoją szkołę językową. /8 - / Monika Richardson zdradziła nam, że od pół roku jest w terapii. /8 - / Monika Richardson uczy w swojej szkole językowej angielskiego i hiszpańskiego. /8 @monikarichardson / Instagram Monika Richardson skończy w 2022 r. 50 lat. /8 @monikarichardson / Instagram Monika Richardson od pół roku jest w terapii. /8 Aleksander Majdański / Rok temu ostatecznie rozstała się ze Zbigniewem Zamachowskim. /8 @monikarichardson / Instagram Przy Konradzie rozkwita. /8 @monikarichardson / Instagram Monika Richardson niedawno zrobiła sobie tatuaż. Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji Podziel się tym artykułem: napisał/a: Obczak 2012-01-24 09:47 Witajcie. Jestem przeszło pół roku po tym jak zostawiła mnie pierwsza dziewczyna z która byłem prawie roku jakieś pół roku temu znalazłem sobie inna cudowną kobietę. Ale niestety. Moja ex jest dla nas ogromnym problemem który niszczy mi związek. Wczoraj jeszcze się dowiedziałem że była ma chłopaka. Z którym już na oko widać że jest szczęśliwsza. Mnie to sprawia ogromny ból. Nie umiem się z tym pogodzić. Moja przeszłość mieszam w teraźniejszość. Mało tego, widziałem wczoraj zdjęcia z jej studniówki. Miałem ochotę już nie żyć. Moja aktualna dziewczyna ma już tego dosyć. A ja? Czuje się nikim. Myślałem że mi przejdzie przez przeszło pół roku po rozstaniu (zostawiła mnie na początku maja) Czuje się nikim. Wszystko po wczoraj straciło sens. Związek który mam teraz nie rozwija się bo ja mam ciągle w głowie to co było kiedyś. Nie mam już siły na cierpienie. Wcześniej gdy mnie zostawiła miałem nawet pomysł jak odebrać sobie życie. Ale jednak miałem na tyle odwagi żeby je sobie odebrać. Zresztą nie tylko. Bo wszystko się powtarza teraz. Czuje się nikim. Jestem często myślami w tym co było. Bardzo mało jem. Źle się czuje. Nie potrafię zadbać o aktualny związek. Który się wali. I powiem szczerze że należy mi się to. Nawet nie wiem czy To będzie boleć. Wiem jedno. Tracę już nad wszystkim kontrolę. I życie staje mi się obojętne. Zawalił mi się świat. I nie umiem sobie poradzić. Myślałem że wygram z tym co było. Ale jest tylko gorzej. Ps. Gdy by się ktoś pytał mam 22 lata. Aha. Wiecie dlaczego się wali. Bo mojej aktualnej dziewczynie mówiłem o każdym bólu z przeszłością związanym. A ona ma dosyć bycia podporą pod nasz związek. I ma tego dosyć. Że tak naprawdę jest nas troje w związku. Prawda jest taka. Są okresy gdy jest długo dobrze. Ale po tych zdjęciach wczoraj.. Wszystko zawaliło się od nowa napisał/a: wikam2 2012-01-24 10:53 Ja nie rozumiem...pytasz nas o popęd seksualny swojej obecnej dziewczyny, my się dopatrujemy winy w tabletkach anty a Ty teraz, że myślisz o byłej? Wiesz, gdybym ja wiedziała, że mój facet myśli o innej też nie chciałoby mi się mu oddawać w całości. Po co ciągniesz obecny związek i ranisz inne osoby skoro ciągle tkwisz w tym starym? Kogo Ty w końcu kochasz i z kim chciałbyś być? napisał/a: Obczak 2012-01-24 13:00 Nie nie. Problem tak naprawdę pojawił się wczoraj. Chociaż ona wiedziała o niej bardzo długo. Tyle że teraz już się przebrala miarka. I tak to wszystko było winna tabletek. Naprawdę. Mogę Cię zapewnic o tym. Tyle że prawda taka że chce zapomnieć o byłej.. Po prostu muszę. Za bardzo zależy mi na tej dziewczynie teraz. Wiadomo, ja sam od tego wszystkiego straciłem zapał na sex. Muszę to wszystko ratować. I tak jak mówię. Jakoś ten temat był akceptowany. Ale teraz już nie... I dlatego te tematy są tak dzień po dniu napisane. Niestety. Tak działa przypadek. Jeśli mowa o tych tabletkach. Ona naprawdę była inna gdy ich nie brała Ale tu nie chodzi już o libido. Tylko o mój związek. Jestem zniszczony psychicznie. I jest ze mną źle. Muszę szukać pomocy. Chce się z tego wyleczyć. napisał/a: Agusia1982 2012-01-25 10:02 Musisz zastanowić się nad sobą. Zrobić porządek w swoim życiu bo bez tego nie zbudujesz trwałego związku. Zawsze mówię,że nie można budować kolejnego związku na nie przygotowanym gruncie. Klin,klinem to nie najlepsze rozwiązanie. Męczysz siebie i męczysz swoją obecną dziewczynę. Wyjścia są dwa. Odcinasz się gruba krechą od swojej śledzić jej zdjęcie,co robi,gdzie i z nie mówił,że będzie łatwo. Drugie to takie,że odcinasz się od obecnej i zmieniasz swoje życie i nie wchodzisz w nowy związek póki nie bedziesz na to gotowy i nie uporasz się z problemem.

pół roku po rozstaniu